120 milionów złotych kary |
Kara to efekt ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji, która zaczęła działać w styczniu 2006 roku. Zgodnie z przepisami każda firma, która wprowadza na polski rynek powyżej tysiąca samochodów rocznie, musi utworzyć sieć stacji demontażu pojazdów wycofanych z eksploatacji. Ustawa nie wymaga, by były to firmowe stacje działające pod szyldem danego koncernu. Wystarczy, że firma wykaże, że ma podpisane umowy o współpracy z firmą, która ma stację zajmującą się recyklingiem aut.
Problem polega na tym, że definicja "sieci stacji" jest w ustawie trudno wykonalna w praktyce. Przepisy mówią bowiem, że sieć istnieje wtedy, gdy odległość między poszczególnymi stacjami jest nie większa niż 50 km.
Koncerny samochodowe przez cały rok 2006 próbowały w jakiś sposób zmontować sieć stacji zgodnie z wymogami ustawy. Nie udało się.
Według szacunków PZPM większości firm udało się podpisać umowy z ponad setką stacji demontażu, co daje około 90-proc. pokrycie kraju recyklingową siecią. To według ustawy za mało, by uniknąć sankcji. Te zaś są dotkliwe. Przepisy mówią, że jeżeli firma nie ma sieci, to za każde wprowadzone na polski rynek auto musi wpłacić na konto Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 500 zł. Czas na złożenie funduszowi sprawozdań i rozliczenie się jest do końca marca tego roku.
PZPM już wyliczył, że ponieważ żaden z koncernów sieci nie stworzył, to w sumie firmy będą musiały zapłacić około 120 mln zł kary. Najwięcej zapłaci Skoda, która sprzedała w 2006 roku 28,7 tys. samochodów - 14,3 mln zł. Firma nie komentuje tej sprawy, nie chce nawet ujawnić, w jakim stopniu udało jej się zbudować sieć recyklingu.
Źródło - Gazeta Wyborcza (www.gazeta.pl)
Warto zobaczyć