Tony niemieckich odpadów trafiają na nasze pola
Odsłon - 455
GOSC
autor:
2008-05-06

Za podrzucanie śmieci są wysokie kary, ale nikt ich nie egzekwuje

W teorii przepisy o międzynarodowym obrocie odpadami są bardzo restrykcyjne. Za sprowadzanie bez zezwolenia odpadów niebezpiecznych można trafić za kratki nawet na osiem lat, a jeżeli ktoś działa nieumyślnie, to na dwa lata. A grzywny wynieść mogą od 50 tys. zł do nawet 300 tys. zł.

Tego, że wykrywane transporty to tylko niewielka część wwożonych do Polski śmieci, jest pewna kpt. Joanna Woźniak z łużyckiego oddziału Straży Granicznej. – Nie sposób zatrzymywać każdą ciężarówkę czy auto osobowe. To niezgodne z duchem Karty Schengen – uważa.

– Nasze patrole to nie policja śmieciowa. Kto wie, może warto taką powołać? – mówi płk Wojciech Lechowski, rzecznik komendanta głównego Straży Granicznej. Podkreśla, że w ramach tzw. Europejskich Akcji Inspekcyjnych, koordynowanych przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, wszystkie służby są zaangażowane w kontrolę przewozu odpadów: Straż Graniczna, policja, Służba Celna, Inspekcja Transportu Drogowego. Śmieci, które w Niemczech muszą być spalane, przywożą najczęściej polscy przedsiębiorcy prowadzący firmy handlujące odzieżą używaną czy artykułami motoryzacyjnymi.

Czytaj cały artykuł

Źródło - Rzeczpospolita (www.rp.pl)


Wyślij Do druku Dyskutuj

Dodaj komentarz

Autor

Komentarz (do 1500 znaków)

Komentarze uzytkowników niezalogowanych są moderowane. Usuwane będą komentarze: nie odnoszące się do tresci artykułu, zawierające obraźliwe i wulgarne słowa.



Kod z obrazka obok wpisz w poniższe pole

Warto zobaczyć

 boksy tekstowe
Reklamuj się na tej
stronie
Płać za kliknięcie
To groszowa sprawa
www.gartija.pl/boksy.html