Czyżbyśmy utknęli w pułapce demonstracyjności projektów? |
Produkt uboczny, siarka, będzie wykorzystywany do produkcji kwasu siarkowego, a ten do produkcji kaprolaktamu.
Jak wykazało Feasibility Study, wykorzystanie instalacji zgazowania węgla do produkcji amoniaku jest opłacalne ekonomicznie. Wyraźny jest spodziewany zwrot z inwestycji. Jeśli rozpocznie się ona teraz - do końca 2013 r. Zakłady Azotowe „Puławy" SA będą dysponować swoim własnym gazem syntezowym.
Projekt wymaga teraz uszczegółowienia i niedługo również zmierzy się z FEED. Po nim będzie można zorganizować przetarg na wykonawstwo.
W Puławach usuwany, sprężony CO2 ma być transportowany i składowany w pokładach geologicznych. Nie zawsze jednak połączenie tych dwu technologii będzie możliwe. Zdaniem ekspertów inwestowanie w zgazowanie węgla jest pewne, kwestia tylko czy łącznie z CCS, czy bez niej. Poligeneracja, taka jak w Kędzierzynie, nie wszędzie będzie możliwa. Ważną rolę grają tu koszty dodatkowe.
Bariery
Globalna produkcja energii elektrycznej z węgla mierzona w TWh w 2030 r. podwoi się w porównaniu z produkcją w 2002 r. W ujęciu procentowym utrzyma się mniej więcej na stałym poziomie 37-38% całości produkcji. Co nie wszystkich zdziwi, to także to, że energetyka nuklearna nie będzie prawdopodobnie przeżywała wielkiego boomu – w ujęciu procentowym jej udział w ogólnej produkcji energii może nawet spaść w 2030 r. do niecałych 10% w porównaniu z 15% w 2002 r.
Choć CCS jest mało efektywne ekonomicznie, to nie szybko i nie w wielkiej skali zaczniemy korzystać z wiatru, słońca, czy energii atomu. Zwłaszcza w Polsce. W tej niskiej efektywności na szczęście tkwi pewien pozytyw: zaczynamy rozwijać bardziej opłacalne technologie oxy-spalania i zgazowania. Generalnie właśnie integracja energetyki z chemią w obszarze wykorzystania usuwanego CO2 jest najbardziej korzystna ekonomicznie.
Podstawowym problemem związanym z CCS jest zmniejszenie sprawności bloku o 7-12%, co wiąże się z koniecznością zwiększenia zużycia węgla na wytworzenie tej samej ilości energii. Tak więc część usuniętego CO2 będzie pochodziła z jego „nadprodukcji”. Zamknięte koło? Raczej kolejny powód do wykorzystania wychwyconego dwutlenku węgla do celów chemicznych.
Do barier technologicznych i technicznych (związanych choćby z transportem i składowaniem) dołączają kwestie ceny uprawnień do emisji. Budowa instalacji trwa długo i prognozowanie ceny nie ma sensu. W tej chwili wiadomo tylko, że żeby CCS było dla zakładu opłacalne, cena uprawnień powinna być wyższa od ok. 40 euro. Tutaj nasuwa się przypuszczenie o prawdopodobieństwie politycznych ingerencji w ilość uprawnień...
Maciej Wiśniewski, Prezes Consus S.A. zauważa, że im droższe jednostki, tym więcej będzie płaciło społeczeństwo, ale i większe będzie parcie na ochronę środowiska u przedsiębiorców.
Warto pamiętać, że CCS może być postrzegane na równi z projektami CDM i JI, a do obliczenia jego opłacalności można wykorzystać koszty krańcowe. Jeśli cena uprawnień będzie od nich wyższa – należy inwestować.
Warto zobaczyć