Ust. śmieciowa zrzuciła decyzję dot. nieruchomości niezamieszkałych pod "widzimisię" gmin. W Chojnie (zachodniopomorskie), jak w połowie gmin w Polsce, radni sami ustalają przeliczniki opłat za odpady komunalne od firm. W regulaminie o czystości w gminie mamy paragraf, informujący nas przedsiębiorców o średniej tygodniowej ilości wytworzonych odpadów komunalnych. Trzymając się tych przeliczników wychodzą nam podwyżki 1000%. Zastonowano jakieś normy nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości, np. krawcowa w zakładzie o pow. 150 m kw musi być zaopatrzona w poj. 110l, a inna pani prowadzi w takim samym lokalu sklep z firankami i potrzebuje poj. 1500 l (tysiąc pięćset). A jak jest i sprzedawczynią i krawcową? Prowadząc sklep i zatrudniając 4 pracowników w chwili obecnej mam poj. 110 l, a wg nowych zasad muszę mieć 3000L. Opłaty są masakryczne. Powstaje pytanie: czy gmina jako właściciel odpadów komunalnych ma prawo do moich odpadów opakowaniowych powstających w sklepie? Sama definicja odpadów komunalnych nie jest dla nas korzystna: "odpady powstające w gospodarstwach domowych...pochodzące od innych wytwórców odpadów, które ze względu na swój charakter lub skład są podobne do odpadów powstających w gospodarstwach domowych" A odpady w sklepie mają podobny sklad: plastik, folia, papier. Jak podejść do tego tematu, a jakie regulaminy powstały w innych częściach Polski?