Cały myk polega na tym że poprzednia właścicielka nie chciała powiedzieć czym uzasadniła wniosek, a na decycjii nic o tym nie pisze. Dlatego nie chce dzwonić do urzędu gdyż mogłoby się okazać że cel ścięcia drzewa był inny niż wnioskowany. Nie pisze nic o nasadzaniu drzew, jest tylko wzmianka o gniazdach ptaków, które jeżeli by były to mają się powykluwać i dopiero drzewo do ścięcia. No i że urząd zwalnia z opłaty za ścięcie. Dodam że cała sytuacja wynikła z faktu iż chcieliśmy poczekać aż drzewo zrzuci liście. Obecnie jest pogoda i liści w 70 % juz nie ma lecz poprzednia właścicielka zwleka z decyzją, a ja już nie mogę czekać. W połowie października podobno zima, a musze jeszcze wykopać korzeń o średnicy ok 6m.