Wysypisko zostało zamknięte i na tym koniec |
Minął ponad rok od zamknięcia składowiska odpadów w Łęgajnach, a procesurekultywacji jeszcze nie rozpoczęto. Właściciel, Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie przyznaje, że nie przystąpi do robót, bo nie ma na rekultywację pieniędzy.
A po drodze są jeszcze inne przeszkody! — opowiada prezes ZGOK Ryszard Szymański, tłumacząc opóźnienia. — Burmistrz Barczewa Lech Nitkow-ski zapowiada, że samochodów z materiałami do rekultywacji do Łęgajn nie wpuści, dopóki nie zostanie naprawiona droga dojazdowa do składowiska na terenie gminy.
Jak zamykano składowisko
W szczytowym okresie swojego istnienia Łęgąjny przyjmowały 300 ton odpadów rocznie, o wiele za dużo, jak na możliwości. Wreszcie w 2007 roku ilość odpadów zgromadzonych w Łęgajnach sięgnęła 2 mln ton. Przy dużych opadach, podczas których deszcz przenikał przez zgromadzone warstwy db gleby, zagrażało to środowisku naturalnemu. Warunkiem dopuszczenia do dalszej eksploatacji było uszczelnienie przez ZGOK dna składowiska.
Zarząd spółki tych prac nie wykonał i los składowiska został przesądzony! — uważa Piotr Kowalski, który od lat prowadzi ze ZGOK swoją prywatną wojnę.
Kowalski jest właścicielem punktu skupu metali kolorowych w Olsztynie oraz rzecznikiem kilkudziesięciu złomia-rzy, którzy pracowali na składowisku.
Jak twierdzi prezes Szymański, przyczyną były wysokie koszty tego zabiegu, nie do udźwignięcia przez spółkę. Władze miasta też nie pomogły. Składowisko w Łęgajnach zamknięto 30 kwietnia 2007. Śmieci zaczęto wozić do Mławy. Koszty transportu i utylizacji, jakie ponosi spółka obecnie, wzrosły z 85 zl za tonę do 186,5 zł.Niemal natychmiast od zamknięcia składowiska rozpoczęły się konsultacje, w jaki sposób zrekultywować tak olbrzymi zbiornik odpadów.
Dwa pierwsze projekty wzbudziły ostry sprzeciw sołectwa Łęgąjny. Trzeci, przy pewnych zastrzeżeniach sołectwa i władz Barczewa, trafił obecnie na biurko marszałka Jacka Pro-tasa. Koncepcja, jaką przedstawiła spółka, przewiduje uszczelnienie czaszy składowiska warstwami nieprzepuszczalnymi, co spowoduje spływ wód opadowych po jej powierzchni na sąsiednią działkę. Zostaną tam nasadzone drzewa i krzewy, jak wierzba ekologiczna.
Sęk w tym, że ZGOK, nawet jeżeli marszałek projekt zatwierdzi, pieniędzy na rekultywację Łęgajn nie ma. Liczy, że środki zostaną przyznane z Unii Europejskiej, w ramach projektowanego „Systemu zagospodarowania odpadów komunalnych w Olsztynie, budowa Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów". Pozostaje tylko czekać.
Na drogę kasy nie damy!
Brak decyzji uniemożliwia nam gospodarkę w Łęgajnach! — skarży się burmistrz Nitkowski. — Nadal też nie mam odpowiedzi na pytanie, czy ZGOK dołoży się finansowo do naprawy drogi do Nikielkowa, zdewastowanej przez samochody, które przez lata przywoziły do Łęgajn odpady. Jej stan znacznie się pogorszy, bo przecież rekultywacja wymaga także użycia ciężkiego sprzętu.
Dyrektor Szymański mówi, że jego firma pieniędzy na drogę nie ma. Czy stan składowiska zagraża środowisku naturalnemu Prezes Szymański uspokaja, że system odgazowywania, jaki stosuje się tu od 1998 roku, jest szczelny.— Jeszcze nie jest za późno, można do Łęgajn wrócić! — upiera się Kowalski. — Tylko trzeba znaleźć środki na powtórne uruchomienie składowiska, poprzedzając to oczywiście uszczelnieniem jego dna.
Dyrektor Szymański odpowiada, że sprawa jest pi-zesądzona. Obecnie czasza składowiska jest pokryta grubą warstwą ziemi. ZGOK-owi ochrona środowiska nie wyznaczyła terminu, w jakim ma rozpocząć proces rekultywacji.
Gazeta Olsztyńska
Warto zobaczyć
Wykonamy stronę www dla Twojej firmy
Przykładowe szablony strony